Roboty zdobywają polski rynek pracy

Choć obecnie Polska jest na 18 miejscu w świecie i 7 w Europie pod względem zainstalowanych i pracujących robotów przemysłowych, co świadczy o relatywnie niskim poziomie robotyzacji, polski rynek rozwija się i już niedługo roboty mogą stać się naszą codziennością. Szczególnie, że Polska staje się atrakcyjnym (bo wciąż nie drogim, choć o dobrej infrastrukturze) rynkiem producentów maszyn i urządzeń (m.in. samochodów). To dobra wiadomość dla producentów i budżetu państwa, gorsza dla pracowników fabryk.

Czy zwiększenie poziomu robotyzacji na nadwiślańskim rynku może jeszcze bardziej zmniejszyć i tak relatywnie niewielkie koszty produkcji w Polsce? Roboty wymagają obsługi, ale nie chorują i nie przechodzą na emeryturę – nie trzeba więc im odprowadzać składek zdrowotnych. Prawdę mówiąc nie trzeba im nawet płacić – to inwestycja o dość wysokiej stopie zwrotu. Jak na razie roboty nie płacą również podatków, choć to może zmienić się najszybciej, bo rozwinięte kraje Unii Europejskiej już pracują nad opodatkowaniem zrobotyzowanej pracy w taki sposób, żeby zwiększyć wydatki socjalne i środki na przekwalifikowanie pracowników, którzy stracili swoje miejsca pracy w związku z robotyzacją fabryk.

Wskaźnik niższy ale z trendem wzrostowym

– W latach 2015-2022 zanotowano przyrost liczby robotów o 11 proc., jednakże poziom gęstości robotyzacji w Polsce nadal należy uznać za niski. Jest to 71 robotów na 10 tys. pracowników w przemyśle wytwórczym. Gęstość robotyzacji w przemyśle automotive wyniosła w 2022 roku 259 robotów na 10 tys. pracowników. Liczba ta jest nadal bardzo niska w porównaniu z branżą motoryzacyjną w większości innych krajów. Po szeregu dobrych dla polskiego rynku lat rok 2020 był niestety rokiem spadku. Liczba nowych instalacji robotów w Polsce spadła o 19 proc. do 2147 sztuk w 2020 roku, zaś popyt na roboty w przemyśle motoryzacyjnym spadł o 42 proc. do 568 sztuk. Od pandemii mamy do czynienia z dynamicznym wzrostem – w ciągu dwóch lat o prawie 6 tys. instalacji – informuje Bartosz Ziółek, dyrektor Biura Klientów Strategicznych w Departamencie Bankowości Inwestycyjnej Santander Bank Polska w opublikowanym właśnie raporcie Santander Corporate & Investment Banking i DBR77 „Rozwój rynku robotów w Polsce. Raport o stanie robotyzacji w Polsce”. Wynika z niego, że większość kluczowych kategorii takich jak: edukacja techniczna młodych ludzi, gotowość do reedukacji pracowników, nakłady inwestycyjne przeznaczone na digitalizację, a wreszcie zakres stosowanych rozwiązań pokazują, że Polska jest na samym początku ścieżki transformacji digitalnej. Analizując stan robotyzacji w Polsce, należy podkreślić, że postępuje on znacznie wolniej niż w innych krajach regionu, zarówno odniesieniu do gęstości robotyzacji całości przemysłu, jak i wyłącznie branży automotive. Współczynnik gęstości robotyzacji w Polsce jest blisko 60 proc. niższy niż średnia Unii Europejskiej.

Stopień robotyzacji polskich firm zależy między innymi od ich poziomu cyfryzacji i innowacyjności. Tylko te podmioty, które są świadome zmian zachodzących na rynku, jednocześnie posiadające odpowiednie kadry techniczne i zarządzające, są gotowe do robotyzacji procesów produkcyjnych oraz szerokiej digitalizacji wszelkich procesów realizowanych w organizacji. Pomimo świadomości i gotowości części podmiotów produkcyjnych, zmiany zachodzą powoli, a Polska jako kraj znajduje się znacznie poniżej średniej w porównaniu z pozostałymi krajami EU.

Czy Polacy ufają robotom?

– Bardziej zaawansowane działania transformacji prowadzone są w dużych przedsiębiorstwach, czyli tych, które zatrudniają więcej niż 249 osób. Branżą, która digitalizuje się najszybciej, jest branża automotive, co nie powinno być zaskoczeniem. Badania pokazały, że w wybranych branżach produkcyjnych zainteresowanie digitalizacją procesów oraz wprowadzeniem robotów na linie produkcyjne jest znikome. Z całości przeprowadzonych badań wywnioskować można, że główną przeszkodą w robotyzacji jest brak świadomości o jej potencjalnych efektach, możliwościach finansowych oraz technologicznych jej realizacji – uważa Piotr Wiśniewski, CEO platformy DBR77.

Rozwinięcie rynku robotyzacji nad Wisłą niesie ze sobą bezsporne korzyści, ale również niemałe zagrożenia. Chodzi przede wszystkim o zagrożenia dla krajowego rynku pracy, bo trzeba liczyć się z koniecznością przebranżowienia wielomilionowej rzeszy wykfalifikowanych i niewykfalifikowanych pracowników zakładów produkcyjnych i coraz częściej również usługowych. Robotyzacji w Polsce będą się przyglądać również związki zawodowe – z jednej strony zdając sobie sprawę z zagrożenia, z drugiej rozumiejąc swoje malejące możliwości w obronie obecnego status quo.