Malezja ustami swojego premiera Anwara Ibrahima zapowiada, że będzie kontynuować poszukiwania ropy naftowej i gazu ziemnego na Morzu Południowochińskim pomimo protestu Chin i wezwań chińskiego rządu do zaprzestania ingerowania w „suwerenność terytorialną i interesy morskie Chin”.
Konflikt o nieodkryte jeszcze złoża ropy naftowej na Morzu Południowochińskim tli się w Azji Południowej już od wielu miesięcy. Badania geologiczne prowadzone w ciągu ostatnich lat ponad wszelką wątpliwość potwierdzają, że pod morskim dnem znajdują się w tym rejonie bogate złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. Malezja, jeden z najbiedniejszych krajów Azji Południowej niemal natychmiast rozpoczął poszukiwania paliw kopalnych w swojej wyłącznej strefie ekonomicznej, 100 km od własnego wybrzeża i niemal 2000 km od Chin.
Pomimo to niemal natychmiast Pekin wystosował protest w tej sprawie wzywając Malezję do natychmiastowego wstrzymania prac poszukiwawczych i nie naruszania interesów chińskich w tym regionie, bo zagraża to naruszenia chińskiej suwerenności terytorialnej i interesów morskich Państwa Środka. Chodzi nie tylko o to, że Pekin rości sobie prawa do zwierzchnictwa nad całym Morzem Południowochińskim, w tym również obszarami, które powinny być wodami terytorialnymi innych państw – oprócz Malezji są to Filipiny, Tajwan, Wietnam i Brunei. Prawa tych krajów do swoich wód terytorialnych potwierdził osiem lat temu Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w orzeczeniu, którego Chińczycy nigdy nie zaakceptowali.
Dzisiaj Pekin tłumaczy swój protest również tym, że malezyjskie odkrycie złóż, których większość znajduje się pod dnem wód terytorialnych Chin, i wydobywanie będzie naruszeniem prawa międzynarodowego i Malezja musi liczyć się ze zbrojną odpowiedzią Chin w obronie własnych interesów. Premier tego kraju Anwar Ibrahim zapowiedział jednak, że nie ustąpi i nie tylko znajdzie złoża, ale również rozpocznie ich eksploatację – w duchu pokojowej współpracy.
Leave a Reply