Pierre Moscovici, szef francuskiego Trybunału Obrachunkowego oświadcza, że przyszłoroczny budżet, który musi przedstawić nowy rząd, będzie najtrudniejszym budżetem w historii V republiki. Potwierdza również, że jest pewny ryzyka wzrostu deficytu budżetowego w tym roku.
Przed czym stoi francuska gospodarka? Opóźnienie w powołaniu przez prezydenta Emmanuela Macrona nowego francuskiego rządu doprowadziło do zbyt pospiesznych pracy nad budżetem centralnym tego kraju. Budżet jest już wprawdzie gotowy i zgodnie z konstytucyjnym terminem będzie złożony w Parlamencie do końca września, jednak zdaniem polityków, jest to dokument, który daje gwarancję kłopotów francuskiej gospodarki.
– Obecny projekt jest bardzo niebezpieczny. A jeżeli rząd nie otrzyma parlamentarnego poparcia i Francja pozostanie bez budżetu, kraj może znaleźć się w sytuacji shotdownu. Wówczas nie będą wypłacane świadczenia, a urzędnicy nie dostaną pensji – przestrzega podkreślił Pierre Moscovici, szef Trybunału Obrachunkowego.
Moscovici wzywa rząd i większość parlamentarną do przygotowania „poważnej ustawy finansowej” na przyszły rok budżetowy, nawet jeśli będzie to wymagać nieco więcej czasu. Szef trybunału potwierdził, że istnieje możliwość złożenia projektu budżetu nieco później – nawet o dwa tygodnie. W innym wypadku Francji grozi deficyt budżetowy na poziomie 5,6 proc. PKB, a nie 5,1 proc., jak przewidywano wcześniej, zaś w 2025 roku deficyt może wzrosnąć do 6,2 proc.
Francja od czwartku (5.09) ma nowego premiera, Michele Barniera, unijnego negocjatora ws. Brexitu. Ustępujący gabinet Gabriela Attala przygotował zarys budżetu na przyszły rok podlegający modyfikacjom. Przewiduje on wydatki na tym samym poziomie, co w roku obecnym, czyli 492 mld euro, jednak w inny sposób rozdzielone między ministerstwa.
Francja została niedawno objęta przez Komisję Europejską procedurą nadmiernego deficytu. Jej deficyt budżetowy sięgnął w ubiegłym roku 5,5 proc. PKB, a dług publiczny wyniósł pod koniec marca br. 111 proc. PKB.
Leave a Reply