Tajlandia wydaje pieniądze na rozwój planu stymulacyjnego „cyfrowy portfel”, który docelowo ma zmienić znaczenie tego kraju w gospodarce. Plan wzmocnienia wzrostu gospodarczego poprzez stymulowanie krajowych wydatków konsumpcyjnych ma kosztować rząd miliardy i nie ma gwarancji, że się opłaci.
Pierwsza faza tajskiego programu stymulacyjnego „cyfrowego portfela” ruszyła w zeszłym tygodniu, zgodnie z kluczową obietnicą wyborczą partii Pheu Thai przed wyborami powszechnymi w Tajlandii w 2023 r. Były premier Tajlandii Srettha Thavisin mocno promował program podczas swojej 11-miesięcznej kadencji, twierdząc, że zapewnienie konsumentom pieniędzy pomoże zwiększyć PKB Tajlandii. Cały program przewiduje wypłaty 10 000 bahtów (280 dolarów) dla każdego z 45 mln obywateli, którzy wydadzą pieniądze lokalnie – ma to stymulować popyt wewnętrzny i pobudzić gospodarkę Tajlandii.
Pomimo opóźnień w uruchomieniu programu i początkowych błędów w systemie składania wniosków o zasiłek, zarejestrowały się w nim miliony osób. 25 września rząd uruchomił pierwszy etap programu, w ramach którego 10 000 bahtów zostanie rozdysponowanych w gotówce na konta bankowe posiadaczy tajskich kart socjalnych i niepełnosprawnych obywateli. Szacuje się, że program będzie kosztował tajski rząd 14 miliardów dolarów. Ekonomiści dyskutują, czy będzie on skuteczny w zwiększaniu wydatków konsumenckich, czy też jest to po prostu polityka populistyczna. Jeżeli tak się stanie, Tajlandia ma szansę wrócić do utraconej pod koniec ub. wieku pozycji jednego z azjatyckich tygrysów.
Gospodarka Tajlandii nie rośnie tak szybko, jak oczekiwali urzędnicy rządowi, dlatego ustawodawcy skupiają się na poprawie perspektyw gospodarczych królestwa. Przygotowany przez Bank Światowy Monitor Ekonomiczny Tajlandii prognozował niedawno wzrost PKB o 2,4 proc. na 2024 r., wolniej niż w przypadku regionalnych konkurentów Tajlandii. To jeden z powodów, dla których Tajlandia skupiła się również na zwiększeniu turystyki międzynarodowej.
Leave a Reply